Rozdział dziewiąty "Przeklinam was..."


Kto mógł uwolnić demona! – Sadim przeczesał niebieskie włosy spacerując po Wielkiej Sali Zgromadzeń.
- Panie to prawda. Adonvill nie istnieje, a po mniejsze miasteczka zostają opętane przez Adanosa, gdy się raz wypowie słowa modlitwy to nie można przestać. – Chłopak zadrżał. – Uciekłem zanim zmuszono moją osadę do tego przeklętego plugastwa i przybyłem tu jak najszybciej się dało…
            Kobieta z westchnęła siadając na krześle. Przetarła zmęczoną twarz dłonią. Wieści, jakie przyniósł chłopak były bardzo niepokojące.
Przypomniał jej się młody siostrzeniec Akabasy, Vigo. Przez krótką chwilę zastanawiała się, czy to może być sprawka tego chłopca. Ten, który przyniósł wiadomość, był do niego podobny. Choć bardziej prosty ot zwykły wiejski parobek. Jednak zacięte spojrzenie i desperacja tak bardzo upodobniała obu do siebie.
Jej przyjaciel zawsze wiązał wielkie nadzieje z siostrzeńcem. Jednak zdrada bogów i czytanie zakazanych ksiąg przez Vigo zniszczyła Akabasę.
- Chłopcze czy naprawdę byłeś taki głupi by zaprzedać duszę demonowi? – Zapytała w myślach patrząc na klęczącego czerwonowłosego. – Odejdź. Klasztor się tym zajmie. – Powiedziała do uciekiniera, który posłusznie opuścił salę.
- Co się dzieje Rado Starszych? – Zapytał zaniepokojony szatyn wchodząc do Wielkiej Sali Zgromadzeń.
- Mamy poważny problem. – Wymruczał Adur zamyślonym, nieprzeniknionym wzrokiem patrząc przed siebie. – Adanos wydostał się z bramy demona, teraz sieje spustoszenie. Gdybyśmy tylko wiedzieli, gdzie jest tarcza, która nas ochroni przed demonem i kusza by zniszczyć go…
            Reron przez chwilę milczał spacerując w tą i z powrotem. Zastanawiał się jak wejść do świątyni demona by zyskać niewyobrażalną moc. Przez myśl przeszło mu by zawrzeć pakt z fałszywym bogiem, lecz szybko pozbył się tego pomysłu z głowy. Musiał także zniszczyć dowody i nie dopuścić by Nera mu w tym przeszkodziła. Jako jedyna jeszcze była w klasztorze i jako jedyna o wszystkim wiedziała, i jako jedyna mogła pokrzyżować jego plany.. Wszystkiego się dowiedział od jej siostry. Musiał pozbyć się niewygodnego świadka, którym była Nera.
            Zatrzymał się przed radą i spojrzał na zaniepokojonych starszych. Z zamyśloną miną unosząc rękę do góry powiódł wzrokiem po zebranych. Tak łatwo było nimi manipulować. Uśmiechną się w duchu.
- Wezwijcie strażniczkę świętego artefaktu. Siostrę Nerę. Ona powinna wiedzieć, gdzie jest tarcza i kusza, była przecież przyjaciółką Very i Hery. – stwierdził opuszczają dłoń. – Możliwe, że wie, co tak naprawdę się dzieje. A może za naszymi plecami donosi Zdrajcy o naszych poczynaniach... – zasiał ziarnko wątpliwości i nieufności w łatwowiernych starcach.
- Słusznie. – Poparł Rerona, Sadim zatrzymując się przed szatynem. – Powiadom by tu przybyła. – Polecił siadając na swoim miejscu.
            Reron leciutko się uśmiechnął wychodząc z Wielkiej Sali. Wszystko szło doskonale, nikt nie uwierzy w prawdę, którą może wyznać Nera. Wszyscy uznają ją za zdrajcę tak jak jej przyjaciółki i tego nieudolnego Vigo. Będzie tak jak z Herą. Wszystko idzie po jego myśli i zgodnie z planem.
- Hej ty! – zawołał patrząc na idącego korytarzem jednego z młodszych braci. – Powiadom siostrę Nerę by natychmiast przybyła do Wielkiej Sali. Rada Starszych ją wzywa!


            Nera weszła do Wielkiej Sali Zgromadzeń. To miejsce oświetlone tylko kilkoma lampami przy podwyższeniu, gdzie czekała na nią Rada Starszych - wyglądało ponuro. Zazwyczaj przyjemne miejsce ziało chłodem marmurowych ścian. Posagi bogów łypały na nią nieprzyjemnie, wyostrzonymi przez grę światła rysami twarzy. Ta atmosfera sprawiła, iż zaczęła mieć złe przeczucia. Odepchnęła je od siebie zamykając na chwile oczy. Odetchnęła głęboko przekonując samą siebie, że jest w błędzie. Zatrzymała się przed podwyższeniem i uklękła by oddać zwyczajowe pozdrowienie bogom.
- Chwała Ghulowi, Beliarowi i Harotowi, jak było na początku świata, teraz i na zawsze służyć wam będę.. – Wyrecytowała formułę zakonną i spojrzała na Radę Starszych. – Wzywaliście mnie o tak później porze? – Zapytała.
- Gdzie przebywa Vera? – Zapytał Sadim uważnie lustrując czerwonowłosą podnoszącą się z klęczek.
- W niewoli u Vigo. – Odpowiedziała zgodnie z prawdą Nera zaskoczona tym pytaniem.
Reron spojrzał z niedowierzaniem na dziewczynę. Nie miał pojęcia, że Vigo złapał wszystkie siostry przymierza. To by znaczyło, że ma kuszę, którą można unicestwić demona.
- A gdzie kusza?! Przekazała ci ją?! Powiedziała, gdzie ona jest?! – Wykrzyknął Reron podchodząc do milczącej Siostry.
- Nie, nie przekazała mi. – Wyszeptała patrząc na podłogę. – Powiedziała, że ukryła.
- gdzie?! – Dociekał łapiąc poły koszuli Nery.
- Nie powiedziała tego. – Skłamała patrząc prosto w oczy szatyna, zdjęła jego dłonie z koszuli i spojrzała na Radę starszych Zakonu. - Mógłby nas podsłuchać sługa Rah i przekazać dla swego pana Vigo. – Wyjaśniła widząc pytające spojrzenie jednego z Radnych.
            Zamyślony do tej pory czarnowłosy radny spojrzał uważnie na dziewczynę. Nie mógł uwierzyć, że ktoś wymawia to imię tak spokojnie. Miał nadzieję, że się przesłyszał. Czy naprawdę to mógł być on?
- Powtórz. – Poprosi cicho błagając bogów, by to nie był ten potwór... Pochwycił spojrzenie czerwonowłosej.
- Gdyby mi powiedziała w lochach, gdzie ukryła kuszę mógłby to podsłuchać sługa Vigo. – Wyjaśniła patrząc w ciemne oczy Adura.
- Jak go nazwałaś? – Dopytywał się Starszy.
- Rah panie. – Odpowiedziała zdziwiona reakcją starszych, na wypowiedziane imię.
Reron także zdumiony patrzył na Radę starszych. Nie miał pojęcia, że sługus Vigo mógłby wywołać takie poruszenie wśród czołowych przedstawicieli..
- Rah! – Wykrzykną Sadim z przerażeniem patrząc na czerwonowłosą.
- Jesteś pewna, że tak się zwie ten mężczyzna… jak, jak on wygląda? – Zapytała drżącym głosem Starsza popatrując zaniepokojona na pozostałych członków.
- Jak wygląda? – powtórzyła pytanie zdziwiona Nera. Przed oczami widziała jego osobę. Długie blond włosy, przenikliwe oczy. Uśmiech sprawiający, że jej serce biło szybciej i tajemnica skryta pod czarną maską zakrywającą jego prawą stronę twarzy. Sama zastanawiała się, kim on może być. Nie zachowywał się jak sługa. Nie spotkała się nigdy by poddany potrafił posługiwać się tak potężną, bolesną magią. Magią, która kojarzyła jej się z Mieczem Cierpienia…
- Tak. Jest to niezmiernie ważne. Jak wyglądał ten mężczyzna? – Ponaglała Abdia patrząc na zastanawiającą się czerwonowłosą.
- Pierwszy raz spotkałam taką osobę jak on. – Przyznała się Nera patrząc po kolei na radnych i zatrzymując swój wzrok na Adurze. – Posługiwał się magią, taką jak Miecz Cierpienia. Jest wysokim blondynem o dziwnych oczach jedno z nich jest czerwone, a drugie błękitne…
- Jesteś tego pewna? –Zapytał Adur czując jak krew mu zamarza w żyłach. To było on. Potwór, który lubował się w zadawaniu cierpienia. - Siostro jesteś pewna, że ten mężczyzna Rah był sługą?! Może to Vigo służył?!
- Rah był sługą. – Powiedziała pewna siebie. – Zwracał się do Vigo mój panie. Vigo wydał mu rozkaz by zabił moją siostrę, mieczem, który miałam chronić…
- Po co Vigo chciałby uśmiercić taką dziwkę jak twoja siostra. – Zapytał Reron niedowierzająco patrząc na Nerę. Uśmiechną się w duchu przypominając sobie tą krwawą postać wiszącą w podziemnym pokoju pod Zakonem.
- Jesta nie jest dziwką! – Krzyknęła broniąc siostrę w stronę Rerona. Jej siostra lubowała się w mężczyznach, ale nie sprzedawała się tego była pewna.
- Zastanawiałem się jak zdołałaś się wydostać z niewoli u Vigo. Doszedłem do wniosku, że albo ta dziwka ci pomogła, albo… - zrobił pauzę okrążając dziewczynę i jednocześnie przykładając sobie palec do ust.- …albo była to Hera zdrajczyni Zakonu. - Szatyn uśmiechnął się podle do czerwonowłosej, patrząc jej prosto w oczy. Dziewczyna milcząc zacisnęła pięści, nie podobało jej się to jak Reron się zachowywał i to, co mówił. – Kazałem pojmać bojówce Jeste. Wyznała, że ten cały Rah zaproponował pomoc w twoim uwolnieniu…
- Jest dobrym człowiekiem, dlatego pomógł w uwolnieniu mnie…
- Kłamiesz Nero. – Powiedział czarnowłosy Radny wstając. – Rah nie jest człowiekiem, który pomógłby nawet mrówce. – zaczął mówić podchodząc do Nery. - Jest okrutnym, żądnym cierpienia innych potworem wyznającym Adanosa. On nie ma innego pana jak Adanos. Został pokonany tylko jeden jedyny raz. Tą osobą był pradziadek zdrajcy Vigo. Miecz, którym się opiekowałaś, był dowodem jego porażki. Teraz ma go z powrotem… - Wyjaśnił Adur obchodząc czerwonowłosą jednocześnie tkając zaklęcie uniemożliwiające ucieczkę.
- Bogowie zlitujcie się nad nami. – Wyszeptała zielonowłosa klękając z oczami wlepionymi w trzy posągi. – Akolita demona odzyskał swój rynsztunek…
- Dopuściłaś się zdrady klasztoru oddając Miecz Cierpienia w ręce Rah. – Powiedział Adur zatrzymując się przed czerwonowłosą.
- Ja nie zdradziłam zakonu… - zaprzeczyła Nera przerażona tym oskarżeniem. Wpatrywała się w zamglony wzrok Starszego, zadrżała czując niepokój i lęk. Za Radnym pojawił się niesamowity cień i zaczął coś szeptać na ucho. Srebrzyste, mroczne oczy zjawy spojrzały na dziewczynę. – Co to? – Zapytała w myślach, gdy cień o srebrzystych oczach zniknął.
- Musimy złożyć ją w ofierze, by odkupiła swoje winy. – Powiedział czarnowłosy i odwrócił się do pozostałych radnych. – Tak zażądał bóg Hator w imieniu pozostałych bogów.
- Ofiara z człowieka? – Zdziwiony Sadim spojrzał na czarnowłosego. – Adur jesteś pewny, że bogowie tego chcą? Nie robiliśmy tego od lat.
- Hator przemówił do mnie. – Wyjaśnił czarnowłosy. – Mamy trzy dni na złożenie ofiary z wyznawcy Adanosa.
- Dlaczego?! – Jęknęła Nera. – Nic nie zrobiłam. Na bogów nawet nie wiem, kim jest Adanos! – Spróbowała się poruszyć, jednak uniemożliwiło jej to zaklęcie Adura. Spojrzała na wchodzących strażników. Jej złe przeczucie właśnie się spełniło. Łzy popłynęły jej po policzkach. Potrzebowała pomocy, jednak znikąd nie przychodziła. – Vera, Hera…, co mam robić? Nie chcę umierać… - pomyślała, próbując się uwolnić spod mocy zaklęcia. – Przeklinam was… - wyszeptała przestając szamotać i dokonując wyboru.
- Co? Powtórz głośniej. – Powiedział stojący obok niej uradowany Reron.
- Przeklinam was na Verę i tego, którego się tak boicie! Zginiecie wszyscy w męczarniach!
- Jesteś żałosna. – Mruknął Reron. – Spotka cię taki sam los jak siostrę. – Wyszeptał jej na ucho, gdy spinano Nerze ręce magicznymi kajdanami.
- Spotka cię gorszy los, niż śmierć. Jeśli to, co powiedziałeś jest prawdą. – Wysyczała Nera patrząc w oczy Rerona. Nikt się nie przejął tym, co powiedziała.
- Nie przestraszysz mnie tą klątwą. Vera nie jest boginią by te słowa się wypełniły. –stwierdził Adur patrząc gniewnie na czerwonowłosą.
- Mylisz się starcze. Vera mnie pomści wiem o tym. – Powiedziała z przekonaniem mrużąc oczy. – Rah mnie uwolni przed ceremonią. A miecz otworzy mu wszystkie zamki… Wszyscy się przekonacie! – wykrzyczała wyprowadzana przez strażników.
Czuła się dziwnie wypowiadając te zdania. Wiedziała, że to niemożliwe by się spełniło. Z jakiegoś niezrozumiałego w danej chwili powodu, musiała to powiedzieć. Dziwny spokój otulił Nery serce, czuła jakby jej przyjaciółka była obok niej. W myślach dziękując Verze za opiekę i zastanawiając się nad tajemniczym Adanosam.


Verę przeszedł dreszcz, spojrzała przez okno. Skupiła się na widzianym z daleka Zakonie Przymierza. Budynek zaczynał się powiększać, a ona wyraźnie ujrzała postać przyjaciółki. Potrzebowała pomocy, poprosiła o nią przeklinając tych zepsutych od środka ludzi. Przymknęła oczy na chwilę.
- Dziękuję, że to zrobiłaś. – Wyszeptała Vera i spojrzała na postać Adanosa. – Zrobiła to. Poprosiła o pomoc w mym imieniu.
            Bóg był prawie nie widoczny, na jego czole lśnił sierp księżyca, który świadczył o tym, że zbliżała się pora rytuału. Uśmiechną się do niej i jego na wpół przezroczysta dłoń dotknęła policzka Very.
- Wiem o tym. Słyszałem jak rzucała klątwę. Choć przyznam zaskoczyła mnie jej forma.
- Forma? – Zdziwiona niebieskowłosa spojrzała w srebrno-złote oczy boga.
- Rada ma umrzeć, a Reron cierpieć przez wieki. W jej umyśle widziałem, czego dla niego chce. Potrafi być okrutna, choć nie zdaje sobie z tego sprawy.
- Nera nie jest okrutna. – Zaprzeczyła Vera, gdy usta boga spoczęły na jej szyli. – Nera jest troskliwa, potrafi kochać prawdziwie…
- Wiem, to też. Dlatego ją wybrałem na towarzyszkę Rah. – Wyszeptał Adanos do ucha Very stając się niematerialny. – Czas na rytuał…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz